Twoja firma się zwija. Przez Ciebie.
Czyli dlaczego Twoja arogancja doprowadziła do spowolnienia w Twojej firmie?
Nie, nie, nie. To w jakim położeniu znalazła się Twoja firma, to naprawdę nie jest wina Putina, Morawieckiego, Kaczyńskiego, Tuska, wirusa, wojny, chińczyków, Bidena, Ursuli von der Leyen, ani nawet Ulricha von Jungingena. Tylko Twoja. Najprawdopodobniej. Jednak zacznijmy od początku…
Co mam myśli mówiąc, że Twoja firma znalazła się w złym położeniu?
Dzisiejszy wpis kieruję do właścicieli małych (choć pewnie fachowo według GUS-u powinno się powiedzieć: „mikro”) firm, którzy utożsamiają się z poniższą sytuacją:
Masz firmę, jesteś aktywny na rynku od kilku, może kilkunastu lat. Przez pierwsze lata notowałeś/notowałaś wzrost, aż do pewnego momentu, gdzie być może nastała pewna stabilizacja i Twoja pozycja na rynku się ugruntowała. Nagle, kilka lat temu temu coś dziwnego zaczęło się dziać, niby robisz ciągle to samo, obsługujesz swoich klientów tak, jak kiedyś, jednak zauważasz, że de facto obsługujesz już tylko swoich stałych, starych klientów, a nowych jest na lekarstwo. Brzmi znajomo?
Jeśli tak, to czytaj dalej, być może uda mi się nakreślić Ci, co może być prawdopodobną przyczyną takiego stanu rzeczy. Jeśli powyższe problemy Cię nie dotyczą, mimo wszystko zachęcam do lektury, bo przez arogancję może wkrótce (oby nie) będą Cię dotyczyć. Być może Twoja branża jest zacofana i wolniej reaguje. No dobra, ale w zasadzie o czym mowa, bo póki co ten wpis przypomina typowe pitolenie na Onecie: „Sąsiedzi w szoku, po tym co zobaczyli, boją się wychodzić na ulicę!”
Nieważne czy prowadzisz sklep, lokalny biznes usługowy czy ogólnokrajową firmę usługową. Aczkolwiek w wypadku ogólnokrajowych firm uważam, że problem jest najmniej widoczny, bo ci przedsiębiorcy z reguły byli już wcześniej nieco bardziej świadomi, że Internet powinien być najlepszym przyjacielem biznesu.
Widoczność w Internecie, a lokalny biznes
Skupmy się stricte na lokalnych biznesach usługowych, takich jak: salony kosmetyczne, fryzjerzy czy kwiaciarnie. Celowo nie wymieniam wszystkich, bo są nisze biznesów lokalnych, które dość dobrze radzą sobie z ewolucją internetową.
Przykładem dobrze niszy, gdzie właściciele rzadziej mają tego typu problemy są np. salony tatuażu lub barberzy. Wynika to z tego, że najczęściej tego typu przedsięwzięcia są prowadzone przez młodych, nowoczesnych fajnopolaków, drwali mieszkających w centrum miasta, którzy wiedzą, że aby ktokolwiek zechciał skorzystać z ich usług – wpierw muszą pokazać mu się w sieci, jako fajni ludzie, fajna marka, fajne miejsce. A dlaczego w sieci? Bo tam się dziś odbywa życie. Niestety – witamy w rzeczywistości :)
Inny przykład niszy, która również dobrze znosi ewolucję internetową są np. stomatolodzy i stomatologowie :) Jednak powód ich sukcesu jest z goła odmienny. Przecież przeciętny stomatolog rzadko kiedy jest drwalem, wręcz unika drwala, bo wie, że źle wpływa na zdrowie, dlaczego zatem radzi sobie w nowej rzeczywistości? Spójrz na siebie i zastanów się, czy zmiana kwiaciarni z obecnej, z której korzystasz przychodzi Ci łatwo, czy z wielkim trudem? Pytanie, czy w wiesz w ogóle z jakiej kwiaciarni obecnie korzystasz? A zmiana swojego obecnego stomatologa, do którego chodzisz 30 lat, też byłaby dla Ciebie taka łatwa?
W wypadku takich usług, jak stomatolog, lekarz, czy inny seksuolog, sprawa wygląda inaczej. Abyśmy podjęli decyzję o zmianie obecnego dostawcy tego typu usługi, jego konkurent musiałby nas przekonać turbo super hiper mocnym argumentem, bo zazwyczaj jesteśmy przywiązani emocjonalnie do swojego „dostawcy”. Co jeśli jednak nie jesteś ani stomatologiem, ani barbero-drwalo-tatuażystą?
Jedni wdrażają sztuczną inteligencję do firmy, inni uczą się jak wykorzystać Internet
Jeśli ostatnie 5 lat spędziłeś pod lodem, to pewnie masz problem, ale dobrze, że chociaż masz świadomość. Teraz wystarczy zaprojektować lejek marketingowy, znaleźć buyer personę lub idealnego klienta, przeprowadzić segmentację klientów, zaplanować proces zakupu owej buyer persony, dobrać do tego odpowiednie narzędzia marketingowe i liczyć zyski.
Jeśli w Twojej głowie pojawił się koszmar wydania 500 zł na siostrzeńca, aby zrobił za Ciebie te wszystkie czary-mary w komputrze, to mam złe wieści. Może to nie zadziałać. Lata 90-te bezpowrotnie minęły. Nie wystarczy dziś istnieć, mieć puls i towar, aby sprzedawać, a niestety taka mentalność panuje wśród polskich przedsiębiorców po określonym roku życia, mówiąc delikatnie.
W tym artykule nawet nie liźniemy zagadnienia, jakie masz nadrobienia jeśli utożsamiasz się z naszym bohaterem, bo trzeba by książkę napisać. Jednakowoż chciałbym Ci zadać kilka pytań.
Domyślam się, że dziwisz się dlaczego klienci nie wybierają Ciebie, skoro Twoja firma ma najwyższą jakość, wieloletnią tradycję, ugruntowaną pozycję na rynku i (nie daj Boże) rodzinny charakter. Zatem, dlaczego nie wybierają Ciebie?
Klient nie wie dlaczego miałby Cię wybrać
Po pierwsze gdzie potencjalny klient może Cię znaleźć?